Uncategorized

GIL SCOTT HERON czyli artysta prawdziwy

Stwierdziłem, że skoro 1 kwietnia (wczoraj) to urodziny mojego ulubionego artysty to jest to dobry pretekst, żeby Wam (niektórym znowu innym po raz pierwszy) przypomnieć jego sylwetkę i dać trochę muzyki do posłuchania.

Gil jest…albo inaczej…najpierw oglądnijcie ten teledysk:

No i? Czujecie o co chodzi? Gil Scott Heron to człowiek blisko ulicy, blisko problemów ludzi z marginesu. Ten kawałek pomimo swojej raczej wesołej muzycznej konstrukcji (wspaniałej zresztą funkowej sekcji ze wspaniałym fletem Jacksona) opowiada o problemie alkoholizmu. Od tego kawałka zaczęła się moja przygoda z nim. Gdzieś przez przypadek lata, lata temu wpadłem na ten utwór i najpierw przyciągnał mnie oczywiście muzyką, potem zacząłem sprawdzać kto zacz i od tego momentu wpadłem na całego. 

Gil zaczynał pod koniec lat 60-tych jako poeta i występował nieraz na zasadach spoken word w klubach, potem dopiero przerzucił się na prezentowanie swoich przemyśleń wraz z muzyką. Jego teksty poruszały takie tematy jak problemy rasowe (po białych jechał ostro np. utwór „Whitey On The Moon” gdzie drwi z amerykańskiego społeczeństwa mówiąc, że biali szczycą się i emocjonują, że wylądowali na księżycu, podczas gdy on nie ma z czego zapłacić lekarzowi, a właśnie podnieśli mu czynsz, a jego siostrę ugryzł szczur), krytykował homofobię, używanie broni atomowej, poruszał ważne problemy polityczne i społeczne. W wywiadach mówił, że jego poezja ma prosty język, bo zależny mu na tym, żeby ludzie do których skierowane są te utwory je rozumieli. Uważał się bardziej za poetę ulicznego, związanego nie tylko ideowo ze slumsami, nędzą i niesprawiedliwością, ale żyjącego właśnie w tym wszystkim.

Najbardziej znanym utworem Herona był utwór „The revolution will not be televised” czyli w wolnym tłumaczeniu Rewolucja nie będzie nadawana w tv. Cały utwór wyśmiewa konsumpcyjne społeczeństwo amerykańskie, pochłonięte siedzeniem przed tv i patrzeniem na reklamy Coca Coli, seriale (cytat poniżej o serialu „Search for tommorow” – nadawanym wtedy w TV), polityków, ale nie robiącym nic w kwestii ważnych problemów np. prześladowania czarnoskórych (drugi cytat, gdzie chodzi o nadużywanie przemocy przez policjantów = pigs). Utwór nawołuje do rewolucji, otrząśnięcia się z letargu. Jest też dużo odnośników do wydarzeń politycznych, które miały miejsce w USA, więc dla średnio zorientowanych w historii nie wszystko może być zrozumiale. Dla smaczku podam jedynie kilka fragmentów:

“women will not care if Dick finally gets down with
Jane on Search for Tomorrow because Black people
will be in the street looking for a brighter day.
The revolution will not be televised”

“There will be no pictures of pigs shooting down
brothers in the instant replay.”

“The revolution will not go better with Coke.
The revolution will not fight the germs that may cause bad breath.”

The revolution will not be televised – zdanie jest powtarzane przez cały kawałek i na końcu fragment, ktory ZAWSZE wywołuje u mnie ciarki na plecach:

“The revolution will be live.”

Podane w sosie z pulsującym basem i fletem. Utwór genialny!

Był inspiracją dla wielu muzyków. Gil Scott Heron jest uważany za pioniera rapu, ale on ostrożnie podchodził do takiego kategoryzowania. Generalnie mówił o sobie „bluesologist” lub “bluesician” (blues+musician) czyli muzyk czerpiący z bluesa (a szerzej także z poezji, jazzu i funku) w połaczeniu z naukowcem opierającym się na faktach (głównie historii i polityce). Był osobą, która od razu wydała mi się prawdziwa, mega inteligentna i z dużym poczuciem humoru pomimo poruszania wszystkich ważnych i w zasadzie mało śmiesznych tematów.

Muzyka, jego poetyckie teksty i to co mówił i sposób w jaki mówił (w wywiadach i w utworach) nie pozostawiają cienia wątpliwości, że był muzykiem mądrym, prawdziwym, zaangażowanym do granic możliwości w problemy – nie tylko tekstowo (współpracował np. z Czarnymi Panterami czyli radykalną organizacją amerykańska walczącą o prawa czarnej społeczności w latach 60 i 70). Przypomniała mi sie ciekawa historia z jego życia, która gdzieś, kiedyś wyczytałem, która tez daje pewien obraz jaki był. Za młodu został przeniesiony do elitarnego nowojorskiego liceum (nauczyciele dostrzegli jego wybitny talent pisarski) i na rozmowie kwalifikacyjnej na pytanie nauczyciela, jak będzie się czuł wśród kolegów podjeżdżających pod uczelnie limuzynami, odpowiedział: „Tak jak wy, bo was też na nie nie stać”. 

Gil Scott Heron zawsze budzi we mnie wielki szacunek. Płyty jego, za sprawą fantastycznej muzycznej oprawy, zagranej na najwyższym poziomie (funkowo-bluesowo-jazzowe połączenia) w zestawieniu z poetyckimi tekstami mówiącymi o bardzo ciężkich rzeczach, maja po prostu ponadczasowa siłę. To dla mnie jedne z ARCYDZIEŁ muzyki w ogóle! Nie ma tu miejsca na pozowanie na umęczonego czy prześladowanego, kiedy tak naprawdę jeździ limuzyna czy obwiesza się złotymi łańcuchami (jak to u wielu współczesnych muzyków jest). Tutaj prawda z ulicy przenoszona jest do muzyki. Oczywiście nie namawiam Was, żebyście włączyli muzykę tylko wtedy kiedy macie chęć posluchać politycznie zaangażowanej treści. Sam włączam ją jak potrzebuje funku czy kołysząco-pulsujacego basu. Chodzi mi jedynie, żebyście mieli ŚWIADOMOŚĆ kto to był! To ważne!

Gil był uzależniony od narkotyków (kokaina i heroina) i odsiedział 3 wyroki w wiezieniu właśnie za posiadanie lub spożywanie. W 2008 roku przyznał się, że jest zakażony wirusem HIV. Po prawie 16 latach od swojej ostatniej płyty nagrał płytę, która później zremiksował Jamie XX z the XX. Wtedy duża część osób (ta młodsza, której bliżej do the XX) dopiero poznała kto to jest Gil Scott Heron. Uważam, że to super, że przez takie posunięcie więcej osób odkryło Herona. Album nosił tytul “I’m new here” (zremiksowana nosi tytuł “We’re new here” i ten moim zdaniem jest słaby jak barszcz…). Nowy album Gila (ten nie remiksowany) był inny niż poprzednie w stylistyce, bo zawierał elementy elektroniki, ale jak zobaczyłem teledysk, który zaraz Wam pokaże to się wzruszyłem. Zobaczyłem człowieka wyniszczonego dragami, chorobą, który spojrzał na siebie z perspektywy, wyszedł w światło dzienne spowrotem i podsumowuje swoje życie. Jest tu nowy, bo przeszedł pewna zmianę, zobaczył wszystko z perspektywy. Może trochę się nie może w tej nowej rzeczywistości odnaleźć, ale jest spokojny i pogodzony:

I did not become someone different
That I did not want to be
But I’m new here
Will you show me around

Zawsze sie wzruszam jak widzę prawdziwe uczucia, prawdziwego człowieka, nie udającego nikogo innego, człowieka, który przeżył wiele i potrafi pogodzić się ze sobą (bo to widzę tutaj w nim) i do tego zrobić tak wspaniałe rzeczy.

Gil umarł w szpitalu w maju 2011 roku czyli rok po wydaniu tej płyty.

Dla tych, których moje wypociny zaciekawiły polecam świetny dokument, gdzie Gil chodzi po ulicach Waszyngtonu i pokazuje nam prawdziwa amerykę. BLACK WAX. Dokument zawiera też jego spoken word i występy z kapelą. Proponuje chociaż zacząć, to się wciągniecie. Alternatywna opcja to przeglądnąć rzeczy mówione (z ulicy i z Gabinetu Figur Woskowych). Bardzo mądre, prawdziwe rzeczy mówi i na pewno też Was to przekona do niego i jego muzyki. Rewelacja!!!! Moje ulubione fragmenty to te z ulicy (kiedy idzie z boom boxem czy ze swoją córką przed Białym Domem paląc papierosa i pokazując znaki ludzi tam protestujących, których nigdy nie ma w kadrze przy relacjach w TV). Świetny też pomysł kiedy podchodzi do figur woskowych różnych postaci ze świata polityki i opowiada o nich.

Dla tych którzy chcą posłuchać muzyki nie koniecznie płyta po płycie stworzyłem playlistę dostępną jak zawsze na moim Spotifaju. To taki obszerny przekrój jego działalności muzycznej i moje ulubione kawałki. Słucham tej playlisty co najmniej raz na dwa tygodnie.

I tutaj cytat zamykający całość z utworu B Movie:

As Wall Street goes, so goes the nation. And here’s a look at the closing numbers: racism’s up, human rights are down, peace is shaky, war items are hot. The House claims all ties. Jobs are down, money is scarce, and common sense is at an all-time low on heavy trading. Movies were looking better than ever, and now no one is looking, because we’re starring in a “B” movie. And we would rather had…John Wayne. We would rather had…John Wayne.

“You don’t need to be in no hurry.
You ain’t never really got to worry.
And you don’t need to check on how you feel.
Just keep repeating that none of this is real.
And if you’re sensing, that something’s wrong,
Well just remember, that it won’t be too long
Before the director cuts the scene. yea.”

“This ain’t really your life,
Ain’t really your life,
Ain’t really ain’t nothing but a movie.”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *