Uncategorized

KURT & COURTNEY (#3)

Dzisiaj chciałem Wam opowiedzieć nieco o pewnym duo (swoja drogą ciekawe imienne nawiązanie do Cobaina i Love, w zasadzie tylko to łączy to duo, ale dzięki temu mogę to wrzucić pod pretekstem nawiązań do lat 90-ych), które wypuściło w październiku tego roku swoją wspólna płytę Lotta Sea Lice, nakładem Matador Records. Wytwórnia nagrywała takich wykonawców jak Sonic Youth (jako zespół i solowe płyty np. Thurstone’a Moora czy Lee Ranaldo), Lou Reed, Jon Spencer Blues Explosion, a także spoza rockowo-alternatywnego grania Boards Of Canada czy Nightmares on Wax. Zanim o samej płycie chciałem po krótce przybliżyć Wam tych dwóch muzyków (w trakcie czytania możecie sobie puścić utwory z playlisty, którą przygotowałem specjalnie dla Was).

Kurta poznałem parę lat temu i od razu spodobał mi się sposób w jaki grał i śpiewał. Lubię takie analogowe brzmienie lo-fi. Teksty też były bardzo w moim stylu:

I wanna change but I don’t wanna stay the same
I wanna go but I’m running
I wanna work but I don’t wanna sit around
All day frowning

I wanna give up but I kinda wanna lie down
But not sleep, just rest
Give me a break, how much does it really take
Get my head out of here

Czy na przykład kolejne:

I can’t go on like this
With a clenching fist
But nicotine is even in my dreams
We tried to school you but you just cut class
Get your head out of your ass

Do tego nie bez znaczenia pozostaje jego „anty-gwiazdorski” sposób bycia i ubierania się. Oczywiście nieodzownie kojarzy mi się to z erą grungu, kiedy liczyło się to co masz do zaprezentowania osobowościowo, muzycznie i tekstowo, a nie to, że na Twoim teledysku jestes prezentowany jako sam Bóg, pośród stosu pieniędzy i nagich dziewcząt. Dlatego jak usłyszałem, a potem zobaczyłem Vile’a to od razu byłem na TAK.

Kurt Vile urodził się w 1980 roku, w miasteczku Lansdowne w Pensylwanii. Kurt na 14 urodziny dostał banjo (co prawda spodziewał się gitary, ale to nie przeszkodziło mu w dalszym rozwoju) i zaczął się uczyć grać i pisać teksty. Moim zdaniem czasami słychać odniesienia do banjo w jego technice grania. Kurta ulubionymi wykonawcami w tamtym czasie byli tacy muzycy jak Beck, Neil Young czy Pavement. Pracował jako operator wózka widłowego, a w wolnych chwilach nagrywał swoje demówki w domu. Nie był wtedy zbyt szczęśliwym człowiekiem i o tym okresie wypowiada się określając go jako „trudny czas”, kiedy popadł w depresję i zwątpienie w siebie i swoje umiejętności(nie poszedł do collegu). Do tego był bardzo nieśmiały. Po dwóch latach takiej pracy i zwątpienia nawiązał współpracę z autorem tekstów Adamem Granducielem. Założyli zespół The War on Drugs w roku 2003. W 2008 roku wydali debiutancką płytę Wagonwheel Blues. Tego samego roku Kurt wypuścił solową płytę Constant Hitmaker składającą się głównie z jego nagrań domowych i jednego nagrania studyjnego. Obydwie płyty grane były w trasie koncertowej gdzie Kurt Vile był supportem dla The War on Drugs. Potem Kurt opuścił zespół i rozwijał swoją solową karierę nagrywając kolejne płyty: God is Saying This to You (2009), Childish Prodigy (2010), Smoke Ring for My Halo (2011), Wakin on a Pretty Daze (2013), b’lieve i’m goin down (2015). Z płyty na płytę stawał się coraz ciekawszy moim zdaniem. Początkowo były świetne kompozycje i ballady, a potem dochodziło inne instrumentarium i wychodzenie ze sfer ballad. Można to prześledzić słuchając mojej playlisty gdzie powybierałem chronologicznie kawałki z płyt Kurta.

Courtney Barnett at Sasquatch! 2015 – Photo By: Amber Zbitnoff

Jeśli chodzi o Courtney Barnett to poznałem ją zaledwie rok temu. Wydaje mi się, że gdzieś w poleconych przez Spotify mi się pojawiła. Nie od razu się przekonałem i na pewno nie darzę jej takim uczuciem jak Kurta, ale uważam, że na pewno jest warta uwagi. Courtney urodziła się 7 lat wcześniej niż Kurt czyli w 1987 roku w Sydney w Australii. W wieku 12 lat napisała swoją pierwszą piosenkę. Studiowała rysunek i fotografię na Uniwersytecie Tasmańskim, ale tak jak Kurtovi nie po drodze było jej ze standardową drogą edukacji i po dwóch latach przerwała studia. W tym okresie zmagała się z poważną depresją kliniczną wynikającą z długiego okresu kiedy była bez pracy i miała problemy z niską samooceną. W 2013 roku przy pomocy bliskich jej ludzi wyszła z tego w wielkim stylu, bo założyła własną wytwórnię płytową Milk. W 2015 roku ukazał się jej debiutancki album Sometimes I Sit and Think, and Sometimes I Just Sit, który dotarł do 4 miejsca najpopularniejszych płyt w Australii oraz uzyskał status złotej płyty. Barnett mieszka ze swoją partnerką Jen Cloher w Melbourne. Teksty również są dość w moim guście:

You always get what you want
And you don’t even try
Your friends hate it when its always going your way
But I’m glad that you’ve got luck on your side
You’re saying definitely maybe
I’m saying probably no
You say „You sleep when you’re dead,” I’m scared I’ll die in my sleep
I guess that’s not a bad way to go

Po wydaniu jej debiutanckiego albumu zdobyła wiele znaczących nagród i mówiono o niej choćby na łamach czasopisma Rolling Stone. Jej muzyka na pewno ma jakiś wspólny język z muzyką Kurta, ale wydaje mi się, że najlepsze z tego co miała do pokazania wyciągnęła dopiero ich wspólna płyta. Album poprzedził singiel Over Everything z prostym, czarno białym teledyskiem promującym cały LP. Straszni mi się ten kawałek spodobał. Lubię takie proste, spokojne granie. Poza tym fajnie uzupełniają się tam ich style i osobowości.

Kilka dni temu trafiłem na kolejny teledysk z tej płyty, który po prostu trafił w mój nastrój w niesamowity sposób. Jest wybitnie ciepły, rodzinny, przyjacielski i pogodny, ale nie cukierkowaty czy kiczowaty. Odbieram go jako zapiski z życia Kurta i Courtney, coś ala kaseta VHS dokumentująca prywatną sferę życia, bez wygładzania i ulepszania. Bardzo mi się podoba ten wizualny dziennik. Może już jestem taki stary i dziadkowaty, że teledyski z długowłosymi muzykami w koszulach flanelowych rzucających się w tłum czy plujących na publikę zamieniam na takie, ale to chyba kwestia tego, że cenię sobie teraz takie rodzinno, nie lanserskie klimaty. Chociaż o teledyskach innego typu na pewno jeszcze tutaj będzie i to sporo bo je też uwielbiam. Miłej podróży:

ZapiszZapisz

ZapiszZapiszZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz

ZapiszZapisz